Umowa o dzieło z artystami wykonawcami po raz kolejny na wokandzie za sprawą Filharmonii Łódzkiej
Najprawdopodobniej na wokandę powróci sprawa, której przedmiotem stanie się normatywne oddzielenie umowy o dzieło od umowy zlecenia. Wszystko za sprawą Filharmonii Łódzkiej1. W tej instytucji kultury, pod koniec ubiegłego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeprowadził kontrolę w zakresie prawidłowości i rzetelności obliczania składek na ubezpieczenia społeczne oraz innych składek, do których pobierania zobowiązany jest ZUS, w wyniku czego sporządzono protokół kontroli. Wykazał on, że umowy o dzieło zawierane z artystami wykonawcami w 2017 roku, powinny być kwalifikowane jako stosunek zobowiązaniowy regulowany artykułami 734 – 751 (zlecenie) kodeksu cywilnego (dalej k.c.). Prawidłowe stypizowanie łączących stron stosunku jest istotne z uwagi na fakt, że umowa o dzieło nie jest objęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego i z tego tytułu, artyści wykonawcy świadczący na tej podstawie otrzymują „do ręki” wyższe wynagrodzenie.
Nie po raz pierwszy artystom wykonawcom przyjdzie występować w roli solisty na sali sądowej. Głośnym był w tej sprawie wyrok Sądu Najwyższego z 10 stycznia 2017 roku (III UK 53/16, Lex nr 2188651), zgodnie z którym: W przedmiotowej sprawie strony nie określiły przedmiotu umowy w sposób odpowiadający reżimowi z art. 627 k.c. (z określenia, „przygotowanie i wykonanie koncertu organowego” nie da się wygenerować sprawdzalnych parametrów uzgodnionego dzieła), nie realizowały też umowy zgodnie z uzgodnionym wzorcem (zainteresowana, jak ustalił Sąd odwoławczy miała niewielki wpływ na „przygotowanie” i „wykonanie” koncertu, jej rola sprowadzała się do realizacji określonych czynności w ramach „większej całości” – co jest charakterystyczne dla umowy o świadczenie usług). Konkluzje te są wystarczające aby przyjąć, że nie doszło do zrealizowania umowy według modelu z art. 627 k.c. Stanowisko to spotkało się z krytyką. Zarzucono mu m.in.: bezzasadne odmówienie praw artyście wykonawcy przysługujących mu na podstawie art. 85 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej PrAut)2. Za nieusprawiedliwiony przyjęto także pogląd według którego podporządkowanie dyrygentowi pozbawia gry członka zespołu indywidualizmu i nie przekłada się na wyjątkowość koncertu. W efekcie wyniki pracy poszczególnych instrumentalistów nie tworzą odrębnego utworu, co według organu, nie daje podstaw do regulowania tej aktywności w oparciu o umowę o dzieło3.
Pomimo istotnych wątpliwości jak również nieprzychylnych ocen, wyrok ten wpisuje się w tendencję do takiego stosowania prawa w podobnych przypadkach (Wyrok SN z 14.11.13 r., II UK 115/13, Lex nr 1396411; Wyrok SN z 2.06.17 r., III UK 147/16, Lex nr 2296861; Wyrok SA w Łodzi z 20.03.18 r., III AUa 110/17, Lex nr 2491882). Problemem przed jakim stanęli płatnicy składek będący w tym przypadku podmiotami prowadzącymi działalność kulturalną sprowadza się do prawidłowego zdefiniowania łączącego strony węzła prawnego. Jednak jak tego dokonać w przypadku sztuk performatywnych, które ze swej istoty charakteryzują się brakiem ucieleśnienia rezultatu, czasowością a często także niemożliwością przewidzenia końcowego skutku? Czy status artysty wykonawcy pozbawia automatycznie prawa do bycia twórcą, wykluczając możliwość zawarcia umowy zdefiniowanej w art. 627 i nast. k.c.4?
Jak wynika z zapadłego orzeczenia, sąd nie uwzględnił całego kontekstu kulturowego i społecznego towarzyszącemu samemu aktowi gry solistycznej czy zespołowej, wymagając dla ważności umowy o dzieło szczegółowych parametrów umówionego rezultatu. Jest to niemożliwe i narusza konstytucyjną zasadę wolności twórczej (tak [w:] M. Górski, Swoboda twórczości artystycznej…, s. 40). Nie ulega wątpliwości, że: „najistotniejszym elementem umowy o dzieło jest jej rezultat. Słuszna jest również uwaga o tym, że mające powstać dzieło nie może być oznaczone w sposób zbyt ogólny; rezultat winien być określony z góry, dokładnie i według obiektywnie sprawdzalnych cech” (Wyrok SA w Poznaniu z 25.04.13 r., III AUa 1435/12, Lex nr 1322013). Efekt finalny jest zatem elementem konstytutywnym, jednak należałoby zawsze uwzględnić specyfikę danych relacji w jakich stosunek zobowiązaniowy ma być konkretyzowany. W przypadku wykonawców chodzi o ramy wystąpienia, granice decydujące o ostatecznym wyniku jakim jest w tym przypadku wykonanie koncertu, np.: określenie czasu i miejsca wystąpienia, jego szczegółowego programu, formy, pod czyją dyrekcją, jaki jest przewidziany skład zespołu, ilość przerw. Odstępstwa od tego dają możliwość stwierdzenia obiektywnie istniejących wad. Wyżej przytoczone elementy są tymi, które można rzetelnie i w sposób neutralny wyznaczyć i egzekwować.
Za omówionym poglądem przemawia jedno z rozstrzygnięć sądowych według którego: „sporne umowy precyzyjnie określały niematerialny rezultat (dzieło) oraz wyrażały wolę jego stworzenia i odbioru. Wykonanie zaś tego dzieła było możliwe tylko dzięki spełnieniu określonych wymogów przez wykonawcę. Wkład pracy każdego z artystów w efekt końcowy, jakim było przedstawienie, był indywidualny, jednorazowy i niepowtarzalny (Wyrok SO w Łodzi z 6.12.16 r., VIII U 852/16, Lex nr 21649).”
Niestety przywołane na końcu orzeczenie jest jednym z nielicznych, przychylnych względem pracy artystów wykonawców. Po kontroli przeprowadzonej w placówce, Andrzej Kosendiak, Przewodniczący Zarządu Zrzeszenia Filharmonii Polskich wyraził dezaprobatę w imieniu części reprezentowanego środowiska wobec działań ZUS, tłumacząc iż: „Zarówno protokół kontroli, jak i wspomniana odmowa zawiera wiele pogardliwych i obraźliwych stwierdzeń, skierowanych pod adresem artystów muzyków nie tylko występujących w orkiestrach symfonicznych, ale także wybitnych solistów i ogółu wykonawców. Określenia sprowadzające artystów wykonawców do osób niemających wpływu na kształt występu, a jedynie odtwarzających napisany przez kogoś innego utwór czy też stwierdzenia, że „Każdy z wykonawców jest artystą, jednak nie jest twórcą”, obrażają ludzi kultury i sztuki.5”
Należy wyrazić nadzieję, że tym razem sąd rozpoznający sprawę dostrzeże konieczność dokonania analizy interdyscyplinarnej a nie „zamkniętej” tylko w obrębie przepisów kodeksu cywilnego.
1 Więcej na ten temat: M. Kucharski, ZUS nie odpuszcza! Filharmonia Łódzka idzie do sądu [w:] Ruch Muzyczny, https://www.ruchmuzyczny.pl/article/302, [dostęp: 3.08.20 r.].
2 Ustawa z 4.02.94 r., o prawie autorskim i prawach pokrewnych, (Dz. U. 1994 Nr 24 poz. 83).
3 Glosy krytyczne m.in.: S. Stanisława – Kloc, Z. Ochońska, Wykonanie utworu jako przedmiot umowy cywilnoprawnej [w:] Glosa 2018/1, s. 111-119; M. Górski, Swoboda twórczości artystycznej a kwalifikacja umów zawieranych z artystami-wykonawcami na gruncie przepisów regulujących podleganie obowiązkowemu ubezpieczeniu społecznemu [w:] PiZS 2019/2, s. 39-45.
4 W wielu epokach wykonawca zazwyczaj współtworzył efekt końcowy. Dotyczy to na przykład sposobu realizacji basso continua w baroku, gdzie „podana” była tylko linia głosu basowego, całą zaś resztę harmonizował grający. Także w muzyce XX wieku, takie techniki kompozytorskie jak aleatoryzm uzależniały efekt końcowy od przypadkowości, zatem każde wykonanie stawało się „unikatowe” zależne od wykonawców.
5 Stanowisko Zrzeszenia Filharmonii Polskich w sprawie odmowy rozpatrzenia zastrzeżeń do protokołu kontroli w Filharmonii Łódzkiej z 26.02.20 r., (https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=3039957959369356&id=100000655448838&__tn__=%2As%2AsH-R, dostęp: 17.08.20 r.).